obesogeny

OBESOGENY- A CO TO TAKIEGO?

Czy wiecie czym są OBESOGENY?
To przemysłowe chemikalia, które dodaje się do żywności i ją nimi spryskuje, są to substancje zwiększające ryzyko otyłości, bo zaburzają gospodarkę hormonalną i pobudzają lipidy. Obesogeny naprawdę mogą zamienić Was w grubasów! Smutne to i pełne ironii, że większość „dietetycznych” produktów nafaszerowana jest tymi substancjami.
Przyjrzeliście się kiedyś dłużej etykietom produktów, które wkładacie do koszyka? Co dokładnie kryje się pod takimi nazwami jak zółcień pomarańczowa, do czego służy organizmowi benzoesan sodu, chinolony czy tartrazyna?
Jestem świadomym konsumentem i czytam etykiety, dlatego któregoś dnia czytając etykietę na opakowaniu produktu, zobaczyłam, że jako drugi składnik produktu figurował E110, nie byłam pewna czy mam to E piec, grillować czy smażyć na głębokim tłuszczu, a więc zdecydowałam się zrezygnować z tego produktu. Wiele z tych związków przeznaczonych jest do budowy statków czy usuwania plam z dywanów i nie mają nic wspólnego z jedzeniem, więc nie powinny być spożywane! Co robią obesogeny? Zaburzają normalną równowagę hormonalną i pobudzają lipidy oraz sprawiają, że osoby, które je spożywają zamieniają się w grubasy. Smutne to i pełne ironii, ale musicie to wiedzieć, że większość „dietetycznej” gotowej żywności nafaszerowana jest obesogenami.

Jeśli jecie prawdziwą żywność zawierającą dużo składników odżywczych i błonnika, to wszystko co jest w niej zawarte, organizm spożytkuje to na jakiś cel. Nie trzeba wtedy odfiltrowywać chemikaliów, konserwanty nie blokują wchłaniania substancji odżywczych a dodatki nie powodują jakiś dziwacznych eksperymentów na naszym organizmie. Musicie wiedzieć, że nasza wątroba przerabia zarówno chemikalia (czyli wszystkie E), jak również metabolizuje tłuszcz z pożywienia, z zapasów na pośladkach i z cholesterolu. Do Was należy wybór jak chcecie, aby Wasza wątroba spędzała dzień: rozkładając chemikalia, które zjadacie pod pozorem żywności, czy spalając tłuszcz z Waszych pośladków, brzuch, podbródka czy ud?

8 myśli w temacie “OBESOGENY- A CO TO TAKIEGO?

    • personaldietcoaching.org pisze:

      Ta czas zwracać uwagę tez na składy produktów żywieniowych – czytajmy etykiety – składy i nauczmy się czytać wartości odżywcze składników. Zdrowe włosy i zdrowa cera to wynik tego co jesz – w myśl zasady „jesteś tym, co jesz”.

      Polubienie

  1. Magdalena pisze:

    Ja osobiście nie znam się na chemii. Na składnikach żywności też nie. No chyba że spis wygląda tak: woda, sól, cukier, mięso albo kultury bakterii. Wtedy to rozumiem 😉 Od dłuższego czasu więc gotuję, jak to mówią moje byłe koleżanki „staroświecko”. To znaczy, że jak jest zupa z warzyw, to zupa z warzyw, a nie z torebki. Jak kotlet to z kawałka mięsa ukrojonego z większego kawałka, a nie z plastikowego pudełka. Ja wiem, że mam ogromne szczęście, bo od dwóch lat mieszkam na wsi i mam swoje niepryskane warzywa (które zaprawiam albo mrożę na zimę), znam lokalną mleczarnię, lokalną masarnię, piekarnię i naprawdę wiem co jem ja i moje dzieci. Wiem czym żywią się kury od których jajka podaję dzieciom. Wiem, że w mieście jest z tym o wiele gorzej. Sama wiele lat mieszkałam w samiuśkim centrum Poznania i musiałam się sporo naszukać, żeby kupić miód czy dobrą wędlinę. Ale uważam, że naprawdę warto zainwestować czas i pieniądze w znalezienie odpowiedniego źródła pożywienia 😀 Pozdrawiam!

    Polubienie

    • personaldietcoaching.org pisze:

      Nic dodać nic ująć – pochwalam podejście – warto czasami zainwestować czas i pieniądze w nasze zdrowie – w to co jemy. Popieram akcję! Dodam od siebie, że to takie współczesne polowanie na dobre pożywienie. W obecnych czasach kiedy wszystkiego wszędzie pełno – trudne czasy – naprawdę trudne!

      Polubienie

  2. zamiastburzy pisze:

    Staram się patrzeć na etykiety. Zależy mi na zdrowiu moim i moich najbliższych. Co mnie przeraża, to – to że bardzo trudno znaleźć teraz cokolwiek co nie jest nafaszerowane jakimiś świństwami. I czasami ta moja walka kończy się na tym, że ze złego wybieram zło najmniejsze. Przeraża mnie to. Co więcej, przeraża mnie, że nawet idąc na bazarek nie mamy tak do końca pewności czy te warzywa czy owoce nie były czymś pryskane. Obawiam się, że już nie długo to znalezienie produktów bez chemii będzie graniczyło z cudem albo przeznaczeniem na te rzeczy bardzo pokaźnych sum pieniędzy. I na prawdę to jest problem.

    Polubienie

    • personaldietcoaching.org pisze:

      Tak – opłaca się zwracać uwagę na to, co wkładamy do koszyka. Warto jest wiedzieć o pewnych rzeczach kupując warzywa – ja niektóre wącham – np kalarepa, pomidor. Staram się wybierać ogórki, które maja mniej zielony kolor – to samo dotyczy sałaty masłowej. Kiedy tak spojrzeć wokół siebie, to można się załamać tego nie, tamtego nie – warto czasami podejść do pewnych spraw zdroworozsądkowo – nie dajmy się zwariować z drugiej strony. Powietrze, którym oddychamy jest skażone przecież – to co mamy nie oddychać? Dokonujmy właściwych wyborów żywieniowych w oparciu o pewna wiedzę, a to na pewno będzie procentować. Pozdrawiam

      Polubienie

  3. Anetta pisze:

    Ciekawy wpis. Od lat unikam tego, co przetworzone i sztuczne, a jednak ciągle borykam się z alergiami. Zaczynam podejrzewać, że tzw. zdrowa żywność wcale tak zdrowa nie jest, a niebezpieczne związki czają się wszędzie… Pozdrawiam:)

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do personaldietcoaching.org Anuluj pisanie odpowiedzi